Po powrocie mojej mamy do pracy (po urlopie macierzyńskim) zajęła się mną Niania – Ciocia Renia. Bardzo lubiłem z nią być, bawić się i chodzić na spacerki.
Rosłem i uczyłem się wielu rzeczy, mój brat chodził już do przedszkola wiedział co i jak, więc po moich drugich urodzinach (we wrześniu 2003 roku) poszedłem razem z nim do przedszkola.
Fajnie było!!! Nasza Pani miała na imię Iwona. Byliśmy z Jankiem w jednej grupie. Byłem bardzo samodzielny jak na swój wiek, więc dawałem sobie doskonale radę.
Po roku wspólnej zabawy i przedszkolnej nauki Janek przeszedł do innej / starszej grupy , a ja zostałem w grupie średniaków. Dużo się zmieniło, dzieci, pani ...
Tęskniłem trochę za Jankiem ...
Coś dziwnego zaczęło się ze mną dziać. Coraz więcej płakałem, piszczałem, jęczałem te dziwne dźwięki zastąpiły moją mowę. Przestałem mówić – zapomniałem, przestałem bawić się z dziećmi, moim ulubionym miejscem stał się kącik w sali przedszkolnej gdzie stał rozłożony namiot, chowałem się tam.
Pani nie potrafiła ze mną nawiązać kontaktu, mama i tata również. Janek nie chciał się ze mną bawić, jak próbował to ja nie chciałem.
Rodzice poprosili o pomoc naszą Panią doktor, otrzymali od niej kilka ważnych i pomocnych wskazówek.
Pojechaliśmy wszyscy do Poznania, do poradni „PROFUTURO” . Tam przez godzinę razem z Jankiem byłem obserwowany przez panie: psycholog, pedagog, psychiatrę i logopedę.
Po tygodniu rodzice otrzymali diagnozę – AUTYZM ATYPOWY.
Od tej chwili wiele się w moim życiu zaczęło się zmieniać:
- zmieniłem przedszkole na integracyjne (teraz grupa była mniejsza, a pań aż trzy),
- w przedszkolu poznałem panią logopedę i mam do dziś z nią zajęcia,
- w Poradni dla Dzieci z Autyzmem w Pile rozpocząłem zajęcia z panią Marzenką (raz w tygodniu), która jest pedagogiem specjalnym
- pojechaliśmy do Warszawy gdzie dr DAN pani Magdalena Cubała – Kucharska podjęła się mojego leczenia
- zacząłem jeść jakieś dziwne kolorowe tabletki – to suplementy
- rodzice wprowadzili mi inną dietę (bezglutenową, bezmlekową później bezcukrową)
- zaczęliśmy jeździć na turnusy rehabilitacyjne, gdzie zajmują się mną różni specjaliści
- rodzice i brat pracują ze mną w domu w szczególny sposób – uczą mnie liczenia, pisania, rysowania – ale nie najlepiej mi idzie.
Nie chowam się już przed dziećmi, bawię się z nimi, tylko czasami nie mam na to ochoty i wtedy zajmuję się czymś innym. Chętnie chodzę do na lekcje i na basen. Mówię coraz więcej, ale na razie krótkie zdania, brak mi jeszcze mowy spontanicznej. Nie czuje potrzeby inicjowania rozmowy. Potrafię powiedzieć, że czegoś chcę lub, że czegoś nie chcę – to bardzo ułatwia życie moim rodzicom.
Badania włosów, krwi i moczu wykazały, że nie muszę już być na diecie bezglutenowej i bezmlecznej, jedynie muszę ograniczać cukier.
Dzięki wieloletniej terapii i zmianom w naszym życiu rodzinnym cały czas robię postępy, kroczki są małe, czasami malusieńkie, ale zawsze do przodu.
Odkąd mieszkam w internacie wiem, że życie jest pełne niespodzianek i różnych ludzi. Radzę sobie i nawet próbuję wejść w kontakty z kolegami i koleżankami. Wychowawcy mówią, że daję radę ...
Jestem weselszy, buduję z różnego rodzaju klocków piękne budowle i konstrukcje, samodzielnie się ubieram, jem, doskonale jeżdżę na rowerze i coraz lepiej na rolkach i deskorolce. Miewam gorsze dni i wtedy jestem kłopotliwy, ale zdarza się to coraz rzadziej. Coraz mniej wyróżniam się z tłumu, no poza tym, że mam przepiękne niebieskie oczy, blond włosy i przepięknie śpiewam – a to mnie wyróżnia.
Przed naszą rodziną jeszcze długa droga. Aby ją przejść potrzebna jest nam pomoc. Nadal będziemy kontynuować terapię, nadal będziemy pod opieką lekarza DAN i nadal będziemy musieli prosić o pomoc.
Mam swoje subkonto w Fundacji Dzieciom „Zdążyć z Pomocą” można na nie wpłacać darowizny. Można również przekazać nam moje subkonto 1% swojego podatku.
Te pieniądze pomogą nam kontynuować moją rehabilitację i naukę.
Większość terapii nie jest refundowana przez NFZ, lekarze DAN przyjmuję swoich pacjentów tylko prywatnie, badania przez nich zalecane również są pełnopłatne. Przy średnich pensjach moich rodziców takie obciążenie jest ponad nasze możliwości finansowe.
Stasiu Fons