sobota, 27 sierpnia 2011

Turnus 2011 - Rudki

Góry Świętokrzyskie to wg niektórych nie są góry.... Nam podobały sie bardzo. Tegoroczny turnus rehabilitacyjny spędziliśmy w Rudkach (niedaleko Kielc). Organizator - Biuro Turystyczne TAIRON i w tym roku nie zawiodło. Było miło, wesoło, ciekawie i ucząco.

Miejsce piękne, ludzie wspaniali, atrakcji moc ! Stasiu czuł się tam doskonale, tylko drugiego dnia pobytu miał lekki kryzys i nie pzwolił nam zwiedzić pięknego kieleckiego parku - poza tym było wszystko ok.

Zwiedziliśmy: Kielce, Krzemionki Opatowskie, Jaskinię Raj, Kurozwęki, Bałtów, Uniejów z pięknym kompleksem ruin Krzyż-Topór, weszliśmy na Łysą Górę i odwiedziliśmy na jej szczycie Klasztor z relikwiami Krzyża Świętego.

Terapie i zajęcia dla dzieci były prowadzone przez terapeutów z Lublina.

Wszyscy naładowaliśmy akumulatory, wróciliśmy pozytywnie zmęczeni i czekamy na następne lato i kolejny turnus.

Dziękujemy Wszystkim, którzy podarowali nam 1% podatku i przekazali na subkonto Stasia darowizny. Dzięki Wam mogliśmy pojechać na ten wspaniały turnus...

Pałac w Kurozwękach

                                                        Żubr - z Kurozwęk
               Dyplom ukończenia turnusu rehabilitacyjnego w Rudkach

niedziela, 6 marca 2011

KOLEJNE ZAINTERESOWANIA!!!

Ponad trzy lata próbowaliśmy zainteresować Stasia komputerem i nic..... Przyglądał się jak Janek pracuje i gra, doskonale rozumiał na czym polega gra, jak zachowują się jej bohaterowie, ale nigdy nie posłużył sie myszką i nie próbował sam... do wczoraj.

Coś tam czytałam w internecie, Staszek był ze mną w pokoju i jak to już robiłam wcześniej otworzyłam plik z kolorowankami dla dzieci na pulpicie i sobie poszłam. Po kilku minutach Janek przybiegł do mnie z informacją, że Stasiu pracuje (koloruje) na komputerze ! Zupełnie prawidłowo posługiwał się myszką, po kilkunastu minutach zorientował się jak się zmienia kolory i plansze. W swojej pracy był ogromnie dokładny i nadzwyczaj zaangażowany. To kolejna wspaniała informacja. Stasiu ma kolejne zainteresowania, rozwija się i nabywa umiejętności. Spędził w dość dużym skupieniu i koncentracji ponad dwie godziny. To istny rekord świata ! Trudno mi opisać radość jaką przeżywaliśmy. To kolejny OGROMNY krok do przodu. Jesteśmy szczęśliwi !

piątek, 4 marca 2011

Wiosno przyjdź wreszcie !!!

Słoneczko wysoko, jego miłe cieplutkie promienie dają nadzieję, że lada moment zniknie śnieg i pokażą się zielone pęczki trawy i fioletowe pączki krokusów...

Stasiu ma kolejne nowości w swoim życiu. Od połowy lutego wspiera nas Pani Ania, wspaniała, cierpliwa, stanowcza kobieta, którą zatrudniliśmy do opieki nad Stasiem w czasie kiedy to on już przyjeżdża autobusem ze szkoły, a nas jeszcze nie ma w domu. Na razie jest różnie. Wczoraj i dziś raczej kiepsko, ale jest nadzieja, że jeżeli Pani Ania nie "pęknie" to wszystko sie ułoży. Pani Ania pracuje jako opiekunka społeczna i dotąd nie miała okazji zajmować się dziećmi. To dla niej ogromne wyzwanie, a dla nas (jeśli się uda) ogromna pomoc - nieoceniona. Bo jak inaczej nazwac komfort psychiczny jaki mozna mieć w pracy zawodowej wiedząc, że dziecki ma właściwą fachową opiekę.

Trzymajcie za nas i za Panią Anię kciuki...

czwartek, 20 stycznia 2011

Nowy Rok, nowe wyzwania, nowe wieści...

Prawie rok nic nie pisałam, nie miałam weny twórczej i jakoś nie potrafiłam podzielić się na bieżąco tym co nas na codzień spotykało.

Działo sie wiele...

Wiosną Stasiu jest bardziej szczęśliwy (ja też), przyroda budzi sie do życia, słoneczko zachęca do spacerów, można jeździć na rowerze, rolkach, chodzić na długie spacery. Na takich właśnie przyjemnościach wiosna nam upłynęła.

Lato, koniec roku szkolnego i wakacje tak błyskawicznie minęły, że aż wstyd...

Ale mam za to dobre dla nas wszystkich nowinki. Szkoła nadal jest super ! Stasiu chętnie do niej jeździ, lubi w szkole być. Coraz więcej nam opowiada (najczęściej w formie cytatów) wiemy jakim tonem mówi do dzieci Pani Małgosia, wiemy, że prawie codziennie na obiad jest zupa kalafiorowa i kluski (na każde pytanie "co dziś było w szkole na obiad" jest codziennie taka sama odpowiedź). No ale odpowiedź jest !

W czerwcu pojechaliśmy na turnus rehabilitacyjny do Ochotnicy Dolnej (szczegóły w zakładce Turnus 2010). Było super - polecam.

W lipcu dołączył do naszej rodziny kolejny członek - kot Garfild. Jest rudy i na początku miał na imię BONI (Janek, znalazł go na boisku i zaadoptował), zaaklimatyzował się u nas bardzo szybko, a jak się okazało, że nie jest kotką tylko kotem to Janek nadał mu bardziej męskie imię - i już ! Stasiu bardzo ładnie do niego mówi, wydaje mu polecenia i grozi paluszkiem jak kot zaczyna rozrabiać, aż miło popatrzec jak się przekomażają, kot w dyskusjach nie zostaje dłużny, oj nie...

Lato zawsze szybko mija i nastaje (jak zwykle za wcześnie) jesień. Jesienią szaro, buro i ponuro, więc nie ma o czym pisać.

Kolejna wizyta u Pani dr Ewy Tomaszewskiej - Kryk nie wniosła w nasze życie nic nowego. Pani doktor jest ze Stasia bardzo zadowolona, chwali jego postępy, zachowanie też póki co w porządeczku. Korzystając z wizyty w Warszawie poszliśmy zwiedzić Muzeum Powstania Warszawskiego i Zamek Królewski. Tempo zwiedzania było narzucone przez Stasia, ale zobaczyliśmy (prawie) wszystko co było do zobaczenia. Generalnie rodzina zadowolona!