Zakończenie roku szkolnego dla większości dzieci jest okresem wypoczynku, zabawy, podróży i mile spędzonych chwil. U nas w latach poprzednich bywało różnie. Stasiu w czasie wakacji czuł sie troszkę zagubiony, brak rutyny, szkoły, autobusu i Pani Małgosi (opiekunki) wytrącało go z równowagi i często bywał poddenerowany, trudny, a zły humor zdarzał się dość często.
Pracujący rodzice mają niestety tylko 26 dni urlopu wypoczynkowego, a wakacje mają troszkę więcej dni... Ustawodawca przy konstruowaniu ustawy nie wziął pod uwagę rodziców dzieci niepełnosprawnych i dał wszystki po równo (z wyłączenie nauczycieli).
Tegoroczne wakacje są jednak inne. Po odebraniu świadectw w piątek, już w sobotę wyjeżdżaliśmy na turnus rehabilitacyjny do Olszanicy (jak zwykle z TAIRONEM). Było super ! Po powrocie, sprzątanie, pranie, kąpiele w jeziorze, opalanie na tarasie.... i my (rodzice) do pracy, a dzieci spędzają resztę wakacji w domu. W tym roku wyjątkowo Janek sam opiekuje się Stasiem. Jak dotąd nieźle mu idzie. Stasiu nie narzeka... Podobno jest ok...
Szkoda, że żadna instytucja nie ma wakacyjnej oferty dla dzieci niepełnosprawnych. Żadnych półkolonii, Zielonej Szkoły - NIC !
Podsumowując nie jest źle, ale mogłoby być lepiej.
To tyle jeśli chodzi o pierwszy miesiąc wakacji.
A to dumny UCZEŃ KLASY PIĄTEJ
I Świadectwo oczywiście